Oświadczenie ŻIH w sprawie wypowiedzi historyka lubelskiego IPN dr hab. Tomasza Panfila
Polską opinię publiczną poruszyła w zeszłym tygodniu wypowiedź historyka lubelskiego IPN dr hab. Tomasza Panfila, w której porównywał los znajdujących się pod okupacją niemiecką Polaków i Żydów. Określając Rady Żydowskie jako elementu „żydowskiego samorządu” Panfil powielił w swojej wypowiedzi oficjalną narrację niemieckiej propagandy. Skazani na śmierć Żydzi mieli mieć w gettach pełną autonomię i tym samym sami mieli być winni wyniszczających ich tam chorób i głodu. Od jesieni 1940 do lipca 1942 roku, a więc jeszcze przed wywózkami do ośrodków zagłady, w samym getcie warszawskim zmarło z tego powodu ok. 92 tys. Żydów. Tworzenie żydowskiej administracji, jako sposobu zarządzania gettami, powinno być więc widziane nie tyle (jak chciałby tego historyk IPN i i jak twierdziła administracja niemiecka) jako przywilej, ale jako pierwszy krok w kierunku Zagłady.
Nic więc dziwnego, że wypowiedź historyka niemal jednogłośnie potępili badacze historii najnowszej, po pewnym czasie odciął się od niej też sam IPN.
Skandaliczna wypowiedź dr. Panfila nie jest niestety zaskakująca.
Już w czasie wojny wątek Rad Żydowskich i Żydowskiej Służby Porządkowej pojawiał się nieustannie w dyskursie antysemickim. Administrację żydowską zazwyczaj opisywano w niej w kontekście podziałów w społeczności żydowskiej i ucisku mas żydowskich przez żydowskich „kolaborantów”. Pisano o tym m.in. w jednym z raportów polskiej konspiracji z 1941 r.: “Z całym obiektywizmem można stwierdzić w tych warunkach, że z uwagi na uznawanie przez Niemców gmin wyznaniowych żydowskich i obdarzenie gmin dużymi prerogatywami, sytuacja Żydów w Polsce pod tym względem przedstawia się bezspornie lepiej niż sytuacja ludności polskiej, pozbawionej jakiegokolwiek samorządu i prawa zrzeszania się i organizowania samopomocy […] Osób zaopatrzonych w opaskę z reguły na ulicy nie aresztowano i nie zdarzył się ani jeden wypadek wywiezienia jakiegokolwiek Żyda z opaską na rękawie w głąb Niemiec na roboty lub do obozu” [1]. Według Dariusza Libionki współudział Żydów w Zagładzie „gotowość współpracy z wrogami, waśń społeczna, egoizm jednej organizacji porządkowej – milicji […]” stawał się często tematem dominującym [2]. Cytował m.in. „Wielką Polskę”, organ Stronnictwa Narodowego:
„W tych tragicznych chwilach społeczeństwo żydowskie ujawniło jakąś niesłychaną tępotę, rezygnację i zupełny brak poczucia solidarności narodowej. Każdy żyd wypychał drugiego na śmierć, licząc, że może on przetrwa – że coś się zdarzy. Tymczasem niech inni idą na rzeź” [3].
Wątek ten rozwijany także po wojnie, szczególnie uwidocznił się w publikacjach ukazujących się na fali Marca 1968. Wtedy to „żydowscy kolaboranci” i „żydowskie gestapo” kierujący do bydlęcych wagonów bezwolne masy żydowskie przeciwstawiani byli zbiorowej postawie Polaków, „narodu bez Quislinga”. Symbolizująca „ciemną stronę ofiar” administracja żydowska w pełni usprawiedliwiała zachowanie części Polaków w czasie Zagłady. Jak pokazuje wypowiedź historyka IPN, w rywalizacji na cierpienie, umniejszaniu tragedii żydowskiej, Rada Żydowska i Żydowska Służba Porządkowa odgrywają do dziś dużą rolę.
Katarzyna Person, Andrzej Żbikowski
[1] AHRL, Kolekcja S. Kota, 79, Stosunek Niemców do mniejszości w Polsce.
[2] Za murami getta, „Wiadomości Polskie” 13 sierpnia 1942, nr 14–15, cyt. za Dariusz Libionka, ZWZ–AK i Delegatura rządu RP wobec eksterminacji Żydów polskich, w: Polacy i Żydzi pod okupacja niemiecką 1939–1945. Studia i materiały, red. A. Żbikowski, IPN, Warszawa 2006, s. 41.
[3] „Wielka Polska”. Cyt. za Paweł Szapiro, Wojna żydowsko-niemiecka. Polska prasa konspiracyjna 1943–1944 o powstaniu w getcie Warszawy, Warszawa 1992, s. 115.
źrodło: www.jhi.pl