List do społeczności żydowskiej od Burmistrza Dzielnicy Warszawa-Śródmieście
50. rocznica Marca 1968
Żydzi – nasi bracia i współobywatele
„Tu więcej zostawili po sobie, niż mieli” – głosi napis na tablicy umieszczonej na śródmiejskim Dworcu Gdańskim, z którego w 1968 r., po antysemickiej nagonce, wyjeżdżali na tułaczkę polscy Żydzi. Dziś, pół wieku po tych wydarzeniach, ci, którzy pozostali, znowu boją się o swój los i czują się osamotnieni. Pokażmy im, że jesteśmy z nimi, że nie zgadzamy się na powrót demonów przeszłości.
Program obchodów 50. rocznicy wydarzeń marcowych jest bardzo bogaty – uroczystości wspomnieniowe, wystawy, koncerty, debaty i publikacje. Z zadumą pochylamy się nad losem kilkunastu tysięcy polskich Żydów, na których dwie dekady po Holokauście spadł kolejny cios – musieli nagle się spakować, porzucić dotychczasowe życie – domy, pracę, przyjaciół – i wyjechać z Polski na tułaczkę. Za co ich to spotkało? Czym zawinili? Tym samym, co zawsze – byli Żydami. Komunistyczne władze rozpętały nagonkę pod hasłami antysyjonizmu, czyli krytyki Izraela, która bardzo szybko rozwinęła się w wachlarz zachowań antysemickich. Podburzony „aktyw robotniczy” skandował skierowane przeciwko Żydom hasła, które padały na podatny grunt bądź co najwyżej spotykały się z obojętnością. Zaszczuci i osamotnieni Żydzi wspominają dziś, jak wokół nich nagle robiło się pusto, jakby byli zadżumieni. Odsuwali się od nich dotychczasowi znajomi, a nawet, wydawało się, przyjaciele. Na Dworzec Gdański przychodziły ich żegnać pojedyncze osoby. Obojętność otoczenia, czy to powodowana strachem, czy mająca podłoże w uprzedzeniach, sprawiała wyjeżdżającym ból nie mniejszy niż bezpośrednie ataki i ściskany w dłoni dokument podróżny w jedną stronę.
Po wydarzeniach 1968 r. garstka Żydów, którzy przeżyli Holokaust i nie wyjechali z Polski tuż po wojnie, zmalała jeszcze bardziej. Tym, którzy przetrwali marcową nagonkę i dotrwali do wolnej, odrodzonej w 1989 r. Polski, mogło się wydawać, że złe czasy już nie wrócą. Demokratyczny kraj aspirujący do standardów zachodnich, szanujący różnorodność etniczną i religijną i gwarantujący ją konstytucyjnym zapisem „Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej”, miał być już na zawsze bezpieczną przystanią, domem o solidnych fundamentach, wspólnym dobrem. Jednak ostatnie wydarzenia polityczne zachwiały tę pewność. Odwołująca się do przeszłości debata publiczna wywołana ustawą o IPN odkryła skrywane dotąd skrzętnie pokłady antysemityzmu i nienawiści. W internecie, ale i w życiu realnym, wylały oceany hejtu oraz narodowych, kulturowych, a nawet rasowych uprzedzeń. W przededniu 50. rocznicy wymuszonego eksodusu polskich Żydów stali się oni znowu dla wielu z nas persona non grata. Powrócił strach o przyszłość, poczucie wyobcowania i pogłębiająca się pustka wokół. W publikowanych w mediach wypowiedziach przedstawicieli polskiej społeczności żydowskiej powtarza się żal, że milkną telefony, przestają przychodzić maile, a słowa wsparcia są rzadkie i niepewne. Najwytrwalsi ich przyjaciele zdają się dopuszczać myśl, że „Żydzi znowu będą musieli wyjechać”.
Dzielnica Śródmieście m.st. Warszawy jest nie tylko pełna śladów żydowskiej historii, której kres przyniósł Holokaust, ale też jest prężnym ośrodkiem współczesnego żydowskiego życia. Mamy osiedle Muranów, które wyrosło na ruinach getta, pomnik jego bohaterów, z którym sąsiaduje Muzeum Polin; mamy uroczą ulicę Próżną, u wylotu której rozpościera się plac Grzybowski, gdzie co roku odbywa się Festiwal Kultury Żydowskiej „Warszawa Singera”. W głębi stoi synagoga Nożyków i siedziba Gminy Wyznaniowej Żydowskiej. Działają na naszym terenie organizacje i instytucje żydowskie, m.in. Żydowski Instytut Historyczny, Fundacja „Shalom”, Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce, Centrum „Chabad Lubawicz”, a także kluby, restauracje i inne miejsca spotkań. Spotkań ludzi, kultur i tradycji. To wielkie bogactwo i wartość, która stanowi o różnorodności i barwności naszego miasta.
Szczycę się tym naszym kulturowym bogactwem i jestem dumny, że to właśnie warszawskie Śródmieście jest centrum żydowskiego życia w Polsce. Dlatego nie zgadzam się na przejawy antysemityzmu i ksenofobii, na obrażanie naszych współobywateli – braci i sióstr Żydów. Cieszę się, że mimo tylu dziejowych tragedii przetrwali i są z nami, są jednymi z nas. Dlatego apeluję do Was, polscy, warszawscy, śródmiejscy Żydzi – nie wyjeżdżajcie, bo jesteście u siebie; nie czujcie się wyobcowani i zastraszeni, bo, jak śpiewał Czesław Niemen, „ludzi dobrej woli jest więcej”. Zaś do Was, mieszkańcy naszej dzielnicy i naszego miasta, zwracam się z gorącym apelem – wspierajmy naszych żydowskich sąsiadów dobrym słowem i przykładem, pokażmy im, że nie są sami, że otaczają ich ludzie życzliwi i prawi, którzy nie zgadzają się na zło, jakie zawsze rodzi się, gdy budzą się demony antysemityzmu.
Nigdy więcej Holokaustu! Nigdy więcej antysemityzmu! Nigdy więcej nagonki w duchu Marca 1968!
Bardzo pięknie Panie Burmistrzu!
Dziękuję :*