"Córka rabina"
Życie codzienne ortodoksji żydowskiej w wyznaniach kobiety na pograniczu światów
W książce „Córka rabina” miesza się opowieść kobiety poszukującej prawdy z intymnym i szczerym wyznaniem najgłębszych lęków, dalece odchodząca od jednostajnych spraw religijnych.
Błyskotliwie napisana, językiem kompletnie przystępnym dla laików, autobiografia to historia radykalnej społeczności ortodoksyjnych Żydów widziana oczami Revy Mann. Historia spisana daje wrażenie autentycznego współuczestniczenia w poszukiwania sensu życia oraz jego ukrytych prawd. Nasze współuczestniczenie będzie polegało na wsiąknięciu w skórę dziewczyny wyzwolonej, tej wychowanej w liberalnym Londynie oraz jej przemianie u wzgórz Jerozolimy, próbie bycia świętą Żydówką na wzór biblijny.
„Skąd człowiek może wiedzieć, że odpokutował już za wszystko? Być może dzisiaj nie plami nas grzech, ale w przeszłości przecież grzeszyliśmy”
Trajektoria losu córki rabina to podróż od dna upodlenia do świadomego wyboru bycia stateczną małżonką rozmodlonego ucznia szkoły talmudzkiej. Potwornie osobista, autobiograficzna jazda bez cienia hipokryzji a także nazywająca po imieniu i z zachowaniem każdego detalu swoje ekscesy. Mann otwiera drzwi do świata zamkniętej społeczności „ja, pokutująca za mnóstwo różnych występków, pragnąca zmienić swoje dotychczasowe życie i żyć wedle prawa żydowskiego”.
„Jestem córką ortodoksyjnego rabina, jak i wnuczką rabina, który był kiedyś naczelnym rabinem Izraela, więc dobrze znam ich religijny świat”. Jednak jak sama autorka przyznaje po pobycie w żeńskiej jesziwie spędzonej na nauce praw szabasu, „świat ortodoksji jest jeszcze bardziej skomplikowany niż sądziłam”. Obdarzona zmysłem obserwacji z wrodzoną lekkością wnika w starannie chroniony świat uczennic narodu wybranego, nagminnie prowokując: „Tora nigdzie nie zabrania lesbijskich stosunków seksualnych, w przeciwieństwie do homoseksualizmu uważanego za wielką obrzydliwość”. Jej lesbijskie doświadczenie z Amerykanką z Arizony to pociecha odnaleziona, migocący płomień Tory w oczach dziewczyny i strach, że donos do rabinów przekreśli szanse dziewczyn na znalezienie dobrego męża i zbudowanie prawdziwie świętej żydowskiej rodziny.
Młode dziewczyny szukające bogobojnego przyszłego męża przeważnie spotykają się w recepcji hotelu King David w Jerozolimie. Bohaterka po wielu próbach znajduje chasyda Symchę, który w ramach oświadczyn wręcza jej…żydowski modlitewnik z psalmami. „Szkoda, że nie wychodzisz za tego adwokata, Philipa Newmana, tylko za jakiegoś Symchę”. Rabinaccy rodzice nie będą z zachwytem wykrzykiwać Mazeł Tow. Świat podług żydowskiej religii z pewnością nie jest czarno biały jak laikom się wydaje.
„Szwirat ha- kelim – kiedy pęka łupina, uwolnione zostają iskry prawdy”
Maksyma chasydzka
Piękne są opisy codziennego życia młodego zespolonego pod chupą małżeństwa. Jerozolima w dzielnicach ortodoksyjnych wciąż wygląda jak dziewiętnastowieczna Polska. Mąż Revy Symcha większość czasu spędza na modłach i różnych spotkaniach szabasowych. „Czuje się tak samotna jak dzień szabasu, kiedy Bóg stworzył wszystkie dni tygodnia i połączył je w pary: niedzielę z poniedziałkiem, wtorek ze środą, a czwartek z piątkiem – lecz kiedy usłyszał, jak sobota, czyli szabas szlocha w samotności, ponieważ nie ma towarzystwa, zaproponował, że On sam zostanie jej partnerem”.
W książce o córce rabina mnóstwo jest ponadto fantastycznych wskazówek jak i po co rozwijały się pewne mody, przesądy czy zabawne nieporozumienia wynikające z braku ludzkiego spoiwa z tym dziwnym światem ortodoksji życzącym sobie gut szabes. Na przykład czemu w tropikalnym Izraelu chasydki noszą dwie pary grubych rajstop naraz? Instytucja swatki jako norma? Jak ukoszernić gotujące się jajko? Dlaczego młodzieńcy w czasie czytania Tory kiwają się w przód i w tył? Co to jest święto Purim? Na te i inne ciekawe pytania Reva Mann odpowiada nam z dużą dozą ironii oraz z błyskiem zapalanej przysłowiowej żarówki „Ależ to proste!” Na styku dwóch światów jak żaden inny człowiek rozumie wagę dziwnych pytań przeważnie bez odpowiedzi. Z Mann wszystko jest jasne jak żydowski bajgiel.
Mimo trudów i znojów w jej biografii uwaga jest skupiona na żyjącej tkance świata zwyczajów i obyczajów ortodoksyjnych Żydów a także pełen ezoterycznego dociekania i cytatów ze świętych Ksiąg. Jednak tu i ówdzie słychać klaksony w Tel Awiwie i rock ‘n’ rollowy pogłos młodości spędzonej w Londynie. Genialne rozpisanie śniadania chasydzkiego męża Revy Symchy oraz posiłek pracownika fizycznego remontującego ich mieszkanie pokazuje głęboką przepaść i niepewność Revy co do dalszego trwania w nazbyt zakleszczonej sytuacji. „Nie mogę już dłużej oddzielać tych dwóch sfer mojej osobowości niczym nabiału i mięsa w kuchennym kredensie.” Pojawienie się na świecie dzieci Adele, Jankiela, Lei buduje kolejne mury niezrozumienia. Bohaterce głównej jest nieswojo w pułapce między szyderstwami rodziców a pobożnością męża. Mąż Symcha nie zwraca uwagi na rzeczywistość sam wyglądając niczym przedpotopowy mędrzec, starając się zachowywać bardziej religijnie od największych rabinów. Jak uważa Reva deformując przy tym świętość zamieniając ją w niereformowalny dogmat. Atmosfera pożycia dwojga ludzi jest gęsta od niewypowiedzianych wyrzutów.
Mimo wszystko, nie odnajdziemy tutaj potwornie ciężkich terminów Shoah ani Auschwitz. To raczej mimo wszystko życiowa historia przeplatana wydarzeniami radosnymi oraz słabszymi momentami życiowego zachwiania (choroba siostry Michelle, rozwód, rak, samobójstwo matki). Książka napisana lekkim, fantastycznym piórem opisuje przenikanie dwóch zakazanych sobie światów tej religijnej ortodoksji i liberalnej świeckości oraz końcowe wyzwolenie z okowów. „Kręgi, które zataczałam wokół Symchy pod chupą, powoli się rozchodzą, pozwalając mi niemal tanecznie wkroczyć w nowe życie”. O jakie wyzwolenie chodzi i jak wygląda życie po życiu, po odpowiedź warto sięgnąć do książki.
Mann, Reva. 2010, Córka rabina o seksie, narkotykach i ortodoksyjnych Żydach opowieść prawdziwa. „The Rabbi’s Daughter”. Wydawnictwo Cyklady, tłum. Maciej Świerkocki